Posty: 6
Dołączył: 19 Gru 2016r. Skąd: Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
W Konstytucji RP nie ma ani słowa o tym, że prezydent ma zawzięcie bronić polityki rządu, robić za tubę propagandową i przedłużenie mikrofonu prezesa partii, z której się ów prezydent wywodzi. Nie ma cienia sugestii, za którą mógłby podążyć prezydent Duda, chcąc na antenie TVP Info wystąpić jako podporządkowany funkcjonariusz partyjny, który w dalszym ciągu z namaszczeniem przechowuje w szufladzie partyjną legitymację. Owszem, oficjalnie z niej już nie korzysta, ale wiele wskazuje na to, że w umyśle prezydenta zyskała ona status relikwii. A ze świętościami, jak wiadomo, się nie dyskutuje.
Grzegorz Wysocki: Prezydent RP w roli rzecznika PiS-u, czyli wszystkie perwersje Andrzeja Dudy Zaryzykowałbym stwierdzenie, że jesteśmy społeczeństwem, w którym liczba perwersji na mieszkańca przekracza dozwolone normy unijne. Przy czym - nie myślę tutaj przede wszystkim o odstępstwach od tzw. normy w sferze seksualnej, ale o dużo szerszym rozumieniu perwersyjnych aktów, obejmującym zachowania naruszające obowiązujące konwencje, mające zazwyczaj na celu szokowanie. Zmieścimy tutaj bez większych wysiłków umysłowych licznych polityków i publicystów (zarówno tych reprezentujących dobrą zmianę, jak i tych utożsamiających się ochoczo ze wszystkimi zmianami na gorsze), przedstawicieli elit, artystów, intelektualistów oraz, last but not least, antyklerykalnych aktorów ze swadą rozprawiających publicznie na temat meduz i mioteł o fallicznych podtekstach. Prof. Andrzej Leder przestrzegał ostatnio przed zbyt ochoczym gonieniem ducha ludu, dlatego powstrzymam się od uogólnień na temat perwersyjnych zachowań „zwykłych ludzi”, choć i w tym wypadku łatwo byłoby od ręki wyliczyć niejeden sugestywny przykład. REKLAMA Sam chętnie ujawniłbym kilka własnych perwersji, choć dostałem odgórne cenzorskie ograniczenie od redakcyjnych bigotów, by ograniczyć się wyłącznie do tych lekturowych. A więc tak, przeczytałem ostatnio trzy powieści Paula Coelho z rzędu, chcąc sprawdzić, jak skutecznie działa na mnie łopatologicznie wkładana do głów czytelników mistyka (odpowiedź: ani trochę; niemniej dziękuję miłej pani z antykwariatu na Tamce, która dołożyła mi za free te trzy podpałki do grilla do stosu normalnych książek, który tamtego dnia kupiłem). I tak, nie mając prawa jazdy i myląc samochody ze skuterami, a silniki z akumulatorami oraz nie kumając kompletnie zdań z takimi słowami jak „karburator” czy „reduktor”, przeczytałem od deski do deski „Osiołkiem”, najnowszą książkę Andrzeja Stasiuka, tę „sowizdrzalską elegię na odejście silnika spalinowego”, niespieszną (i porywającą!) opowieść o samochodach, z którymi miał do tej pory do czynienia autor „Murów Hebronu”. I wreszcie – tak, czasami, nie mogąc zasnąć, biorę do ręki bestsellerową małą książeczkę zatytułowaną „Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej”, i wczytując się uparcie w kolejne artykuły, przedzierając mozolnie przez kolejne rozdziały, a czasami nawet rzucając jednym – zamykającym się – już okiem na patetyczną preambułę, raz jeszcze odkrywam, że trudno o tańszy, bardziej perwersyjny, ale też skuteczniejszy środek nasenny od naszej ustawy zasadniczej. Dlaczego, chcąc pisać o prezydencie Andrzeju Dudzie, piszę zamiast tego o różnego rodzaju perwersjach? Dlaczego odciągam moment przejścia do rzeczy w – nieznośną dla niejednego czytelnika – nieskończoność? Po pierwsze dlatego, że nie czerpię (nomen omen) perwersyjnej przyjemności z pisania raz jeszcze na temat prezydenta Andrzeja Dudy, więc nawet tania duchowość sprzedawana przez autora „Alchemika” może się w takich momentach jawić jako kojąca i uzdrawiająca. Po drugie, właśnie do wystąpień z gruntu perwersyjnych chciałbym zaliczyć poniedziałkowy wywiad, jakiego udzielił prezydent Duda TVP Info („Gość Wiadomości”). I po trzecie, czasami sięgam po konstytucję wcale nie dlatego, by szybciej zasnąć, ale też po to, by sprawdzić, czy jest tam napisane, że rolą Prezydenta RP jest być rzecznikiem prasowym PiS-owskiego rządu lub przynajmniej – silącym się na sympatycznego rozjemcę – pacyfikatorem protestu dziennikarzy protestujących przeciwko projektowanym zmianom dotyczących mediów, pracy sejmowych reporterów i dostępu odbiorców do informacji. Otóż – zapewne was teraz zaskoczę – niczego takiego w Konstytucji RP nie ma. Jest za to np. o tym, że Prezydent Rzeczypospolitej Polski jest najwyższym przedstawicielem RP, gwarantem ciągłości władzy państwowej i najwyższym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. Jest też o tym, że prezydent czuwać musi nad przestrzeganiem Konstytucji oraz że stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa. Jest również o tym, że ratyfikuje i wypowiada umowy międzynarodowe, nadaje ordery i odznaczenia, stosuje prawo łaski czy wydaje akty urzędowe. Ale naprawdę nie ma w tym (jakże fascynującym) piątym rozdziale ani słowa o tym, że w dobrym tonie jest, by prezydent – zwłaszcza w wywiadach dla publicznej telewizji – bronił zawzięcie polityki rządu, robił za tubę propagandową i przedłużenie mikrofonu prezesa partii, z której się ów prezydent wywodzi. Nie ma ani cienia sugestii, za którą mógłby podążyć prezydent Duda, chcąc na antenie TVP Info wystąpić jako podporządkowany funkcjonariusz partyjny, który w dalszym ciągu z namaszczeniem przechowuje w szufladzie partyjną legitymację. Owszem, oficjalnie z niej nie korzysta, ale wiele wskazuje na to, że w umyśle prezydenta zyskała ona status relikwii. A ze świętościami, jak wiadomo, się nie dyskutuje. Za to opozycję, czyli heretyków, którzy świętości (tj. oczywiście, nie tylko pisowskich legitymacji partyjnych, ale przede wszystkim pisowskich porządków w państwie) nijak nie potrafią uszanować, należy w takich wypadkach skarcić, wypomnieć, że przecież „to oni zaczęli” („Weszli na mównicę, uniemożliwili marszałkowi Sejmu wykonywanie jego obowiązków. Potem nastąpiła eskalacja, którą widzimy do dzisiaj”), dowieść, że to strona rządowa ma rację i wyciąga przyjazną dłoń oraz na koniec zaapelować, by nie eskalować sporu. Spór, co jest chyba dla wszystkich jasne, eskaluje jedna ze stron, i jest to strona utworzona przez bojówkarzy i awanturników z opozycji. Strona rządowa nie ma złych intencji, nie zaczyna bitew i nie prowadzi wojen, nie chce dla Polski źle, nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu i nie pamięta złego. Strona rządowa jest święta. O czym w poniedziałkowy wieczór, symbolicznie umywając ręce, nawołując do zakończenia kryzysu parlamentarnego, przypomniał nam wszystkim Prezydent RP, Andrzej Duda, nieoficjalny rzecznik prasowy PiS, w swym perwersyjnym wystąpieniu na antenie TVP Info. |
|