Gdyby nie kapłan, to nie miałby kto podać nam Jezusa w Eucharystii.

Jaki powinien być wg Was ksiądz?
Czego od księdza oczekujecie?
Ksiądz powinien być taki, który skarci?
Czy taki, który tylko Was chwali?

A fu, katolicy to kanibale, jedzą własnego boga.

Rsta czy tu jestes ksiedzem? Bo czytam Twoje posty i na to wychodzi

Rsta czy tu jestes ksiedzem? Bo czytam Twoje posty i na to wychodzi

Nie jestem księdzem.
Proszę moje pytania traktować poważnie i nie prześmiewać wiary katolickiej.

A wytłumacz nam, dla czego nie można się nabijać z wiary katolickiej?

Nie można się nabijać z żadnej wiary, ani z żadnego człowieka.

Chyba klona nachcika...

Kapłan przedewszystkim powinien żyć skromnie, w związku z tym ja uważam że zdecydowaną większość kapłanów należy wyprtolić z tego kraju, np do Afryki w rejony biedne niech niosą słowo Boże.

Aleksander Macedoński zażyczył sobie, aby po śmierci jego ciało zostało ukazane z wyciągniętymi ramionami, żeby pokazać ludziom puste dłonie. Każdy z nas zostawia całą materię, cały majątek jaki zgromadził za życia, odchodzi z "niczym". Co zabiera? To co w sercu. Doświadczenia, emocje, uczucia.

Bóg ludzi kocha, a nie dzieli. Narodowość, religia, język, kolor skóry i jeszcze wiele wiele innych podziałów zostało wpojone każdemu kto się urodził. Czy komuś zależy na tym, abyśmy żyli w podziale?


Jeśli chcesz odnaleźć prawdziwą relację między kapłanem a wiernym, to poczuj to jak bóg/Bóg odnosi się do nas w szacunku i całej miłości pomimo naszych słabości. Spójrz na nowo narodzone dzieciątko i poczuj tę miłość i radość. Ktoś czuł to samo, kiedy urodziłeś się Ty. Czuł to do Ciebie. Naszym zadaniem jest odnaleźć to wspaniałe uczucie w sobie i żyć pełnią życia.

Bóg nigdy nas nie karze - to my ponosimy konsekwencje naszych myśli, emocji, uczynków.
Bóg zawsze daje nam szansę na zmianę i nigdy jej nie odbiera - czy my potrafimy wybaczyć drugiemu człowiekowi winy? Czy potrafimy dać komuś szansę na zmianę i pomimo tego, że ktoś "przecież taki był" w przeszłości popatrzeć na niego i zauważyć to, że się zmienił?
Miłość z jakiej powstaliśmy jest tak cudowna, że tylko cisza serca potrafi ją zauważyć. Wtedy wszystko staje się wspaniałe. Moje serce wypełnia się wtedy wdzięcznością. Olbrzymią wdzięcznością za życie, za to że mogę doświadczać i się uczyć, za to że mogę podziwiać przyrodę, za to że mogę to wszystko czuć i dzielić się z innymi stworzeniami.
Kiedy poznacie prawdę o życiu, kiedy ją spotkacie na swej drodze, to wtedy znikną Wasze troski. Człowiek szczęśliwy nie myśli o tym, aby krzywdzić drugą istotę. Człowiek szczęśliwy rozumie, że kiedy dzieli się tym co ma, to wszystkim przybywa.

Może na początek troszkę o chrześcijaństwie . Wszystkie religie na świecie mają swoją czarną stronę - chrześcijaństwo też .Dlaczego ?
Krucjaty krzyżowców ( było ich kilka) na bliski wschód - to nic innego jak mordowanie w imię Boga , Papieże świadomie wydawali rozkazy i namawiali do "mordowania " ludzi oinnej wierze .
Polska nie przyjęła chrztu w akcie dobrej woli ale pod przymusem - bo inaczej po prostu wymordowano by słowian . Mieszko nie miał wyjścia i tylko dlatego przyjął chrzest .
Inkwizycja i torturowanie ludzi w imię wiary w Boga .
Tyle chyba z histoii nam wystarczy .
Problemem jest że wszystkie wzniosłe przykazania są interpretowane do woli .
Chrześcijanie ( osoby wierzące ) powinny przestrzegać przykazań , dlaczego tego nie robią . A no bo zawsze można dokonać czegoś złego i się wyspowiadać . Co daje spowiedż - ukojenie swojego sumienia ?Przecież wiesz że zrobiłeś coś złego i nie da się tego wymazać od tak sobie .
Czy Bóg tego wszystkiego chciał ? Nie piszcie mi że to była kara .
Kapłan jako pomocnik w drodze do Boga .
Ja bym to ujął inaczej - Kapłan jako pomocnik w wypełnianiu przykazań Boga ( o ile są one prawdziwe ) . Ludzie na siłę starają się znaleść odpowiedż kim jest Bóg .Na pewno jest to istota która nas sworzyła - praktycznie wszystkie religie wznoszą oczy ku niebu i tam bo wypatrują , czyli w potocznej mowie jest "Kosmitą" ale czy to ważne ?

To zależy od różnych czynników. Jednemu parafianinowi potrzebne jest pouczenie nawet na kazaniu a innemu należałoby powiedzieć co księdzu na wątrobie leży tylko na osobności. Jeden człowiek jest jak mimoza i obrazi się jak ktoś wtyka nos w jego sprawy a drugim należy wstrząsnąć poprzez połajankę publiczną. To właśnie wyczucie jak podejść do innego człowieka decyduje o powodzeniu w kontaktach z ludźmi kapłana. Osobiście jestem wstrząśnięta kazaniami do kobiet w kościołach np. o aborcji bo księża często jakby zapominali że te abortowane ciąże to nie dzieło samej kobiety a skutek działania dwóch osób o różnych płciach. Jakoś nigdy nie słyszałam kazania o odpowiedzialności za dziecko kierowane do samców ludzkich.

Mimoza - wyślisz że to co mówią Kapłani jest przekazywane od Boga ? Przecież to tylko ludzie tacy jak my . Masz swoje sumienie - jak zabijesz swoje dziecko to będziesz żyła z tym do końca życia i nie pomoże ci żadna spowiedż i rozgrzeszenie - to jakiaś iluzja . To jest Twoja i tylko Twoja decyzja - i nie ma prawa nikt tego osądzać a tym bardzej nakazywać . Ksiądz -kapłan nie może rozgrzeszać z grzechów bo to prowadzi do błednego koła . Spowiedz powinna być traktowana jak rozmowa z psychologiem .

On pytał jakiego kapłana bym akceptowała więc odpowiadam - takiego żeby widział wszystkie za i przeciw a nie kierował się kościelnym trendy na temat np. poniżania kobiet za aborcję a pomijania sprawców ciąż w tym temacie. A mnie to już aborcja nie grozi bo ja już mam 6 wnuków i jedną prawnuczkę.

Kapłan nie ma prawa naskazywać drugiemu człowiekowi co ma robić - bo wtedy to nie ma wiernych a są niewolnicy systemu ( religi) .
Kiedyś się zastanawiałem jak Bóg chciałby pokazać współcześnie że jest Bogiem wszystkim ludziom na ziemi co musiałby zrobić aby w to uwierzyli . Moja odpowiedż jest drastyczna .... Bo wszystkie religie opierają się na strachu - przed karą która musi boleć .

Księża to buraki w większości. Nie skupiają się na ewangelizacji a jedynie na przywarach innych ludzi choć sami są jeszcze gorsi niż nie jeden przeciętny grzesznik.

mam takie pytanie: jak ta droga do Boga ma się do wyznawców innych religii(islam, buddyzm,hinduizm i inne). Czy ci innowiercy mają zamkniętą drogę do Boga.Przecież w/g zasad naszej wiary Bóg jest tylko jeden(w Trójcy Św.),więc są niewiernymi.A co z duszami ludzi z czasów przed powstaniem wiary katolickiej, którzy mieli swoich Bogów przed wieloma tysiącami lat. Czy oni wszyscy są w piekle i cierpią katusze bo nie wierzyli w Jedynego.

mam takie pytanie: jak ta droga do Boga ma się do wyznawców innych religii(islam, buddyzm,hinduizm i inne). Czy ci innowiercy mają zamkniętą drogę do Boga?

Papież Franciszek powiedział, że nie trzeba wierzyć w boga/Boga aby być "zbawionym". Wystarczy być dobrym człowiekiem :-)

A tu o czymś innym, równie ważnym:-)
http://www.deon.(...)sow.html

do szymaszek
i tu się z Tobą całkowicie zgadzam.Chodzi nie o to aby na klęczkach pokazywać swoją pobożność, ale potrafić być porządnym człowiekiem i nikogo nie krzywdzić. Praktycznie do tego sprowadza się każda religia. Są to kanony właściwego postępowania i zasady współżycia między ludźmi. No chyba że wchodzi w grę fanatyzm religijny, czego mamy przykłady również na naszym podwórku, lub wiara jest wykorzystywana do niecnych celów jednostki lub grup określonychi celów

Troszeczke sobie pozwole wytlumaczyc sens przykazan.
Jezeli bedziesz zyl w zgodzie z Bogiem, zgodnie z ewangelia to nie bedziesz zwracal uwagi na przykazania bo bedziesz sie ich trzymal z automatu. Przykazania nie sa represja tylko obietnica.
"jezeli bedziesz ze mna, to nie bedziesz kradl, nie bedziesz zabijal, nie bedziesz cudzolozyl itd"

Pozdrawiam

Bez słowa Bóg byłoby to samo. Żyj człowieku tak żeby nikt przez Ciebie nie płakał a to wystarczy do zbawienia Twojej duszy o ile ten Bóg istnieje. Choć bardzo wątpię, bo To nie Bóg stworzył człowieka a człowiek, Boga.

Zycie to nie bajka uslana rozami w ktorej dobrzy ludzie na kazdym kroku rozdaja cukierki wiec takie frazesy zostaw sobie do kilkuletnich dzieci albo do internetowych memow.

Jak ktos wczesniej zauwazyl rozni ludzie wymagaja roznego podejscia. Nie pisze tu o jakims nawracaniu czy szerzeniu slowa. Pisze o robieniu ze zlego czlowieka, czlowieka lepszego, dobrego. Jednego nauczysz glaszczac i tlumaczac a drugiego krzyczac i "poniewierajac". To czy robiles to slusznie oceni Bog i ta wlasnie osoba. Jezeli doceni po czasie to co robiles, zrozumie swoje bledy, wybaczy Ci "poniewierke" i bedziecie zyli w zgodzie - oznacza sukces.
Ja na dzien dzisiejszy doswiadczylem tej ostrzejszej formy juz kilka razy i dziekuje ludziom ktorzy mieli cirpliwosc i checi zrobienia mnie lepszym.

A mnie publiczna połajanka tak rozwścieczyła że nawet po śmierci tego człowieka nigdy mu tego nie wybaczę. Z dobrego człowieka zrobił ze mnie okrutnego i co? A było milczeć lub powiedzieć mi coś na ucho zamiast narażać na lincz społeczny? Jestem wkurzoną babą na takiego klechę który już nie żyje i wcale mi nie przejdzie nawet złość na tych co są w porządku bo to źli mężczyźni są ci kapłani. Życia to nie zna bo i skąd, ich życie to mamona.

Skoro tak, to zostanie z tego rozliczony przed Bogiem. Z tych dobrych i z tych zlych, ktore mogly w jego mniemaniu byc dobre. Po to dano nam wolna wole abysmy to my mogli decydowac a poddawal ocenie to bedzie Bog biorac wszystkie aspekty pod uwage.

Nie wrzucaj wszystkich ksiezy i duchownych do jednego wora bo sama nie chciala bys byc do niego wrzucona na podstawie zachowania i zycia calkiem obcej i nie znajomej Ci kobiety.

No przecież ten cham już zimny właśnie mnie wrzucił do jednego worka z innymi grzesznikami. Nie udobrucha mnie boska sprawiedliwość bo ja w nią nie wierzę.