Czołem Żołnierze !

Dziś kurs samoobrony dla każdego, w wersji wojskowej.
Pewnie zastanawiacie się, co to właściwie znaczy ?
Cóż, na cywilnych kursach samoobrony uczy się jedynie różnych chwytów obezwładniających (przynajmniej teoretycznie) i rzutów (o ile waga przeciwnika na to pozwala). To znaczy samoobrony, z wyłączeniem elementów potencjalnie niebezpiecznych dla ludzkiego życia.
Wersja wojskowa zawiera właśnie te elementy. Nie mówię tu o używaniu bagneta, czy noża wojskowego, ale poprostu o używaniu rąk. Pewnie zastanawiacie się jak to działa...
Otóż najprostszym sposobem zatrzymania i odparcia osoby chcącej cię złapać za ubranie lub uderzyć z pięści, jest uderzenie sztywno wyprostowanymi palcami dloni w szyję.
Jest to element dżu-dżitsu, potencjalnie mogący zabić, ale oczywiście bardzo skuteczny (i zasadniczo legalny, ponieważ używanie do samoobrony gołych rąk trudno uznać za przekroczenie granic obrony koniecznej).

Co o tym myślicie ?

Oczywiście, jeżeli masz gaz pieprzowy, nóż wojskowy, bagnet, pałkę teleskopową, albo paralizator, to co innego... ale załóżmy że nie masz.

Ja się nigdy z nikim nie biję.

Ale gdyby ktoś musiał się bronić... to proszę.