Pieniądze z Unii Europejskiej, czyli krawatka od babci Marylki

Mnożą się konflikty pomiędzy Polską a Unią Europejską. Co będzie jeżeli Bruksela, chcąc zmiękczyć Polskę, obetnie przyznawane jej środki finansowe? Jak sobie radzić bez unijnych pieniędzy?

„Wy macie zasady, my mamy fundusze strukturalne” – tymi słowami ówczesny prezydent Francji Francois Hollande miał przywoływać do porządku premier Beatę Szydło, kiedy ta nie zgodziła się na podpisanie wniosków ze szczytu UE, na którym przy sprzeciwie Polski zdecydowano o dalszym pełnieniu funkcji przewodniczącego rady europejskiej przez Donalda Tuska. [1]

Z tej wypowiedzi Hollande’a można wnioskować, iż uznaje on Polskę w Unii Europejskiej nie za partnera, ale za klienta Francji i Niemiec i oczekuje – jak to od klienta – że w zamian za wypłacane Polsce pieniądze będzie ona posłuszna woli swoich protektorów.

Emmanuel Macron – aktualny następca Hollande’a na stanowisku prezydenta V Republiki – zdaje się kontynuować wobec naszego kraju kurs polityczny swojego poprzednika. „Polska nie definiuje dzisiaj przyszłości Europy i nie będzie definiować Europy jutra” – oświadczył Macron w Warnie w odpowiedzi na brak zgody rządu Rzeczypospolitej na zmiany w dyrektywie dotyczącej pracowników delegowanych. [2]

W podobnym duchu wypowiadają się politycy niemieccy. Kandydat Socjaldemokratów na stanowisko kanclerza Niemiec, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz podczas przedwyborczej debaty z Angelą Merkel stwierdził: „Finansujemy rolnictwo, finansujemy budowę dróg w Rumunii i Bułgarii, finansujemy regionalny rozwój w Polsce, a te kraje mówią nam: wasza migracja, wasza polityka wobec uchodźców nic nas nie obchodzi. Tak dłużej być nie może”. [3]

Również niemiecki europarlamentarzysta chadek Elmar Brok postuluje zmniejszenie Polsce środków z funduszy strukturalnych, jeżeli nasze władze nie zgodzą się na przyjęcie imigrantów. [4]

Jednak pierwszorzędne znaczenie ma stanowisko głównej sterniczki Unii Europejskiej. W wywiadzie udzielonym dziennikowi „Frankfurter Allgemeine Zeitung” kanclerz Angela Merkel oznajmiła: „Jeżeli w kwestii migracji nie będzie solidarności, to nie będzie jej też w innych dziedzinach. Miałoby to bolesne skutki dla spójności Europy”. Jeżeli bierze się pod uwagę, że duża część europejskich dotacji dla Polski pochodzi właśnie z tzw. funduszu spójności, to dostrzega się w słowach Merkel ostrzeżenie: albo Polska będzie przyjmowała kontyngenty imigrantów, albo koniec z unijnymi pieniędzmi dla Polski. [5]

Nie ma co obrażać się na rzeczywistość. Trzeba obserwować, wyciągać wnioski i na tej podstawie podejmować działania. Dlatego warto zastanowić się, czy otrzymywane z Unii subsydia są współmierne do ograniczających suwerenność żądań jakie stawiają Polsce europejscy potentaci. Teraz Bruksela wywiera na nas presję w takich sprawach jak przyjmowanie tak zwanych uchodźców, ustrój sądownictwa i prokuratury, ochrona przyrody czy wysokość wieku emerytalnego. Co będzie dalej? Faktyczne gremia decyzyjne Unii poważnie biorą pod uwagę koncepcję przekształcenia Europy ze związku państw (czyli konfederacji) w państwo związkowe (czyli federację). Gdyby doszło do realizacji tego programu i Polska zgłosiłaby do niego swój akces, wówczas zakres unijnych żądań wobec naszego kraju zapewne by się zwiększył. Co więcej, nie można wykluczyć, że brukselska władza mogłaby wtedy stwierdzać nieważność aktów prawnych ustanowionych przez lokalne władze polskiej prowincji (na przykład ustaw polskiego parlamentu), tak jak właściwy miejscowo wojewoda może uznawać za nieważne uchwały i rozporządzenia organów samorządu terytorialnego. System prawny UE jest bardzo zagmatwany, ale spór z Polską o sądownictwo uwidacznia, że obecnie władze Unii raczej nie mogą stwierdzić nieważności lub uchylić praw ustanowionych przez państwo członkowskie. Praktycznie mogą wzywać państwo do zmian przepisów, które uznają za niezgodne z prawodawstwem Unii; a jeżeli państwo nie zastosuje się do wezwań, mogą nałożyć na nie sankcje, na przykład finansowe.

Na ile wyceniają europejscy protektorzy polskie posłuszeństwo? W 2016 roku Polska otrzymała z Unii Europejskiej około 23,9 mld zł. Jest to kwota netto, czyli po odliczeniu składki członkowskiej i zwrotów. Wydatki polskiego sektora finansów publicznych wynosiły w 2016 roku niemal 748 mld zł. Wobec tego wsparcie z Unii stanowiło około 3,2 procenta kwoty, którą pochłonęła w tamtym czasie realizacja zadań publicznych z takich dziedzin jak: ochrona zdrowia, oświata, bezpieczeństwo publiczne, obronność, ubezpieczenia społeczne czy rozwój infrastruktury. [6], [7]

W reklamach dużego banku działającego w Polsce dzieci pytają się rodziców, czemu wujcio Pawcio jest taki uległy wobec babci Marylki i dlaczego mama lub tata (zależnie od reklamy) zachowują się inaczej. Rodzice tłumaczą dzieciom, iż to dlatego, że babcia opłaciła coś wujciowi (np. wakacje) i że oni nie muszą nadskakiwać babci, bo radzą sobie bez jej pieniędzy. Alternatywą jaką wybrali jest oszczędzanie na koncie we wspomnianym banku.

Z kontekstu reklam wynika, że finansowe wsparcie od babci Marylki nie jest dla wujcia Pawcia głównym źródłem dochodów i że gdyby tylko chciał, to – podobnie jak rodzice pytających dzieci – mógłby się uniezależnić od apodyktycznej babci.

Biorąc pod uwagę przedstawione wcześniej liczby, relacje między Polską a Unią Europejską można przedstawić przy pomocy następującej metafory utrzymanej w konwencji reklam z wujciem Pawciem. Oto wujcio Pawcio (czyli Polska) potrzebuje eleganckiego męskiego ubrania: garnituru, koszuli, butów, paska itd. Babcia Marylka (czyli Unia) płaci wujciowi za krawat, lecz wymagania ma wobec Pawcia takie, jakby mu zafundowała co najmniej garnitur i buty. Europejska „babcia Marylka” próbuje nas za tę sprezentowaną krawatkę trzymać i zaciska ją nam na szyi, gdy zaczynamy brykać.

Bez krawata można się obejść w wielu sytuacjach, ale dobrze go mieć – jednak niekoniecznie od babci Marylki. Podobnie ma się rzecz z pieniędzmi, które dostajemy z Unii Europejskiej. Co wobec tego uczynić, aby zdobyć podobną albo większą sumę nie popadając w zależność od apodyktycznej Unii? Być może powinno się skorzystać ze wskazówki zawartej we wspomnianych reklamach i zacząć oszczędzać. W szczególności warto wziąć pod uwagę jeden ze sposobów oszczędzania, jakim jest zapobieganie kradzieży, gdyż niepłacenie należnych podatków to kradzież publicznych pieniędzy. Wśród celów wymienionych w expose gabinetu Beaty Szydło znalazło się uszczelnienie systemu podatkowego. Jak rząd PiS-u i koalicjantów wywiązuje się z tego zadania? [8]

W okresie styczeń – lipiec 2017, a więc w ciągu 7 miesięcy, wpłynęło do budżetu państwa z podatków pośrednich, w tym z VAT-u, 133,8 mld zł. Jeżeli takie tempo utrzyma się do końca roku, to z podatków pośrednich uzyska się wówczas 229,4 mld zł, czyli o 35,7 mld zł więcej niż w 2016 roku. Te 35,7 mld zł to niemal półtora raza więcej niż podana wcześniej kwota netto, jaką Polska otrzymała z Unii w 2016 roku. [9], [10]

Przyczyną obserwowanego ostatnio wzrostu dochodów państwa z podatków pośrednich, oprócz poprawy ściągalności danin, może być ożywienie gospodarki. Oczywiście taka sytuacja jest również korzystna, gdyż pozwala na pozyskanie dodatkowych pieniędzy do publicznej kiesy bez podnoszenia stawek procentowych podatków.

Tak czy inaczej – zgodnie z przysłowiem – kto umie liczyć, winien liczyć na siebie. Wiara, że płatnicy netto do budżetu Unii Europejskiej pozwolą Polsce za przekazywane przez nich środki budować gospodarkę konkurencyjną dla ich gospodarek jest przejawem politycznej naiwności. Naiwni zwykle dostają w kość. Więc może lepiej kupować krawaty za własne pieniądze?

Niech ktoś jeszcze policzy pieniądze które im dajemy z tytułu zwolnień podatkowych dla zagranicznych firm.

Należało by dodać, że we wcześniejszych latach otrzymywaliśmy 2 lub 3 razy więcej środków z UE niż w roku 2016. Czyli było to procentowo o wiele więcej niż te 3,2 % które podałeś. W 2006 roku otrzymaliśmy z UE 27 mld EURO (netto - po odliczeniu naszych wpłat)!!! To daje ponad 120 mld zł. w 2005 16 mln EURO. Jeśli te pieniądze nie były by nam potrzebne, tylko były by na "krawat" to nie wyciągali byśmy tak chętnie po nie rąk. Nawet Morawiecki planując budżet uwzględnia w nim wpływy z UE bo są dla nas istotne !!!.
Jaki był deficyt budżetowy za 2016 rok ? Niecałe 50 mld złotych. Czyli te 23 mld z UE to niecałe 50% naszego deficytu. A więc gdyby nie UE to nasz deficyt wyniósł by około 73 mld zł co spowodowało by przekroczenie bezpiecznego progu i zgodnie z konstytucją spowodowało by zamrożenia płac i wiele innych działań ochronnych. Więc tak naprawdę ta kasa z UE ratuje nam d**e. Te 23 mld to więcej niż wypłacono w 2016 r. na program 500+. Więc jak widzisz można mieć inne spojrzenie na środki z UE.

Najlepiej kupować polskie produkty od polskich producentów. Omijać z daleka lidla, tesco, kauflanda, samochody przynajmniej produkowane w Polsce. To samo ze sprzętem SGD, ubraniami....

Za te pieniądze zyskali bezcłowy dostęp do dużego rynku zbytu, do tańszej siły roboczej, za te pieniądze buduja drogi po których wwożą i wywożą swoje towary, zyskali dostęp do prasy i mogą wpływać na nasze wybory polityczne. Wspólny rynek towarów i usług kiedy masz takich rywali jak Henkel, Lidl, Alstom to nie bajka.
Nie bój żaby, opłaca im się.

To omijaj. Ja nie mam zamiaru.

Dzięki temu, że zagraniczne media prały banie Polakom tak długo utrzymywał się u władzy rząd PO, co pozwoliło zagranicznym firmom na wytransferowanie z Polski ogromnych kwot.

Dokąd nam Polakom będzie się wydawać, że ktokolwiek cokolwiek kiedykolwiek nam da za darmo, no dokąd?

http://tomas(...)ch-z-ue/

Masz rację ale przyglądajac sie dokladnie profilowi statystycznego polskiego klienta uwazam, ze wymagasz zbyt wiele.
U nas większość ludzi kupi tansze dziadostwo o ile na opakowaniu napisano "germany" nawet jesli pochodzi z Wietnamu.
Dużo sie gada o patriotyzmie ale patriotyzm to nie tylko zapalanie zniczy na Powązkach ale cos bardziej nam bliższego i realnie wpływającego na jakość naszego życia czyli patriotyzm gospodarczy.

W Niemczech stacje Orlenu musialy zmienic logo i teraz wystepuja pod marką Star bo Niemcy majac o wiele bardziej zakorzeniony od nas i poważnie traktowany patriotyzm gospodarczy bojkotowali nasze stacje, ktore ewidentnie rozpoznawali jako nieniemieckie i co gorsza (dla nich) polskie.

Coś sie jednak powoli zmienia bo co bardziej swiadomi i rozsadni klienci wybieraja czesto polskie produkty, ktore wbrew opiniom ludzi zyjacych stereotypami dorównuja a i czesto przewyzszaja jakoscia nawet zachodnie odpowiedniki.

Żywność, odzież, kosmetyki, meble, materialy budowlane i wykończeniowe, jachty, biżuteria,...mozna by dlugo wymieniać.

Jednak jeszcze dużo jest do zrobienia a i prostakow co sie lansuja zagranicznymi markami nie brakuje. I prosze sie nie obrażać na tak postawiony zarzut bo kim nazwać kogoś kto bezmyślnie wybiera drogie, niby markowe, pospolite marki o swiatowym zasiegu, przedkladajac je przed polskimi wyrobami bez rozeznania w kwestiach jakosciowych w myśl zasady byle tylko była to "łyżwa lub 3 paski"

A tak w ogóle to proponuję zainteresować sie aplikacją Pola. Kto wie o co chodzi to nie musze tłumaczyć a jak ktoś nie wie to lepiej niech sam poszuka bo sie wiecej dowie niż z mojego tłumaczenia.
P.S.
Cały ten mój wywód powinien sie znaleźć w jakims innym temacie np. "Wybieram polskie marki"

Wiele polskich marek przybiera nazwy brzmiące nie po polsku, żeby sprzedać swoje produkty....

Jak też wiele obcych produktów jest sprzedawanych pod polsko brzmiącymi nazwami, wręcz swojsko sie kojarzacymi. Właśnie dlatego napisalem o aplikacji Pola bo polega na procentowej ocenie polskosci danego produktu i jego wszechstronnym opisie. Czy kapitał firmy jest polski, czy badania i rozwoj są w Polsce, czy produkcja jest w Polsce, wystarczy zeskanowac kod kreskowy i sie dowiedzieć często dość zaskakujących rzeczy.

Chyba trochę Ci się pokręciły liczby. Według oficjalnych danych Ministerstwa Finansów otrzymaliśmy z UE następujące kwoty netto:

w 2004 r. - 1,16 mld euro,
w 2005 r. - 1,62 mld euro (a nie, jak piszesz, 16 mln euro),
w 2006 r. - 2,71 mld euro (czyli 10 razy mniej niż podałeś),
w 2007 r. - 4,58 mld euro,
w 2008 r. - 3,99 mld euro,
w 2009 r. - 6,01 mld euro,
w 2010 r. - 7,74 mld euro,
w 2011 r. - 10,49 mld euro,
w 2012 r. - 11,87 mld euro,
w 2013 r. - 11,20 mld euro,
w 2014 r. - 12,97 mld euro (i to był rekord),
w 2015 r. - 8,78 mld euro,
w 2016 r. - 5,48 mld euro.

Tutaj masz link do źródła, który, nota bene, już podałem w pierwszym moim wpisie.

na chwilę obecną, żeby dostać dofinansowanie trzeba albo zamtuz założyć albo w gwiazdach bujać... i to nie żaden żart, każdy zorientowany w temacie wie o czy mówię... żałosne, bo cała reszta ma się dokładać do kilku cwaniaczków, którzy i tak zgarną całą pulę - oto cała wasza komunistyczna unia!!!

Benon - tak w ogóle to dzięki za wrzucenie tematu.
Ty jesteś jego autorem?

Porównanie Polski i Unii do wujcia Pawcia i babci Marylki jest bardzo dobrze pokazujące uzależnienie.

Podałeś kwoty jakie otrzymaliśmy z Unii, a są jakieś wiarygodne dane ile wpłacamy?


kosmal3006 - dzięki również za Twój głos i zapodanie informacji o aplikacji Pola - super sprawa!

Beton, fakt. Nie w tą rubrykę popatrzyłem. Nie mniej jednak moją argumentacje podtrzymuje. Te 23 mld to prawie połowa naszego deficytu.
RSTA - to są kwoty netto po odjęciu tego co realnie wpłaciliśmy.

To podaj mi kwoty jakie wpłaciliśmy, żeby widzieć tego skalę.

Skoro jesteśmy w UE to ciągnijmy z niej ile wlezie.

Masz w linku Benona

Podoba mi się to

Trafiają się czasami takie grafiki, w których ludzie bardzo celnie podsumowują pewne fakty i sytuacje.

Jeśli tak o Polskim biznesie, to ciekawe czy urzędy, gminy, miasta itp trzymają kasę w Polskich Bankach, jeśli tak, czy jest to opłacalne. Bo patrząc na konta indywidualne nie są zbyt konkurencyjne

A ile teraz masz tych polskich banków?
Czy Amber Gold nie było konkurencyjne?

A co jest faktem i co jest prawdą?

Banki z Polskim kapitałem

Banki spółdzielcze
Alior Bank
PeKaO S.A.
PKO BP S.A
Idea Bank


Tyle tak na szybko. SKOK'ów nie wymieniam ;-)

Na szczęście jeszcze ich kilka jest, ale uściślij, czy to są banki z wyłącznym kapitałem polskim czy tylko z jego przewagą?


Źródło: NBP


* banki kontrolowane przez skarb państwa i prywatny polski kapitał
Źródło: NBP


Źródło: NBP


Dane pochodzą sprzed fuzji UniCredito z HVB
Źródło: NBP

Nie ma wątpliwości jak wygląda Polska bankowość

https://www.money.pl/banki/raporty/artykul/czyje;sa;banki;w;polsce,131,0,134275.html

Amber Gold nie jest bankiem, to instytucja finansowa

Napisałem. Z Polskim kapitałem.

Ty zapewne chciałbyś by banki były z wyłącznym kapitałem skarbu państwa ;-) Politycy też ;-) Tyle miejsc dla Misiewiczów ;-)

No ale wracając do tematu.

Stalowa Wola ma konto w PKO BP. Czyli można mieć w polskim banku. Może i mały ale jest wybór.