Witam czy wasze szkoły mają ćwiczenia do przedmiotów czy same książki klasa 5-6. Szkoła nr 11 dzieci mają ćwiczenia tylko do 3 przedmiotów. Taka decyzja dyrekcji.

Mój w szkole nr 11 klasa 5 dostał tylko ćwiczenia do angielskiego, reszta same książki. Może jeszcze coś dostaną

W szkole nr 7 dzieci w podobnym wieku dostali ćwiczenia do angielskiego, polskiego, dwie sztuki do matematyki i ćwiczenia do historii.

Widzę że dyrekcja w 7 jest super bo w 11 same oszczędności kosztem dzieciaków porazka

A tak chwala ta 11. A tu na ćwiczenia im szkoda co za szkoła co za dyrekcja porażka.

Dokładnie, ja jestem zaskoczona brakiem ćwiczeń, myślałam, że teraz tak jest. Niestety prawda jest inna.Odkiedy jest nowa dyrektorka w PSP 11 wszystkiego można się spodziewac

A moim zdaniem bardzo dobrze że nie maja ćwiczeń w starszych klasach :mniej dźwigania w plecakach i będą więcej będą pisać w zeszytach, wyrobią lepszą pisownie i rękę. Te ćwiczenia do wszystkiego to jakaś bzdura.

Ćwiczenia są potrzebne. I szkoła powinna je zapewnic.I tak bardzo dużo pisza

A czy zdają sobie Państwo sprawę, że kwestia wyboru podręczników jak i tego czy ćwiczenia są niezbędne zależy głównie od nauczyciela, który uczy danego przedmiotu? Może warto dowiedzieć się kto faktycznie podjął decyzję o braku ćwiczeń do poszczególnych przedmiotów? I może nie jest to kwestia tego, że dyrekcji szkoda wydać pieniądze na ćwiczenia? Szkoły dostają na zakup podręczników określoną kwotę, może nie wystarczyło na to, żeby kupić ćwiczenia do wszystkiego?

Nauczyciele chcieli ćwiczenia i to była decyzja dyrekcji

A wiadomo czym była spowodowana ta decyzja?

W 11 to nauczyciele mają niewiele do powiedzenia w starciu z Panią dyrektor. To już jej sekretarka ma większe prawo głosu. Kto ma tam dziecko, ten wie o co chodzi

Za moich czasów nie było żadnych ćwiczeń. Była jedna albo dwie książki do przedmiotu a w niej wszystko było napisane, część opisowa/wykład i potem zadania czy jak teraz się mówi ćwiczenia i to dla całego kraju. To wymysł lobbystów żeby jak najwięcej książek sprzedać a urzędnicy ministerstwa im w tym pomagają. W każdym województwie inny program i co roku zmiana żeby nie sprzedać książek. I co? Mądrzejsi wychodzą z tych szkół? Widać po patentach i wynalazkach wdrożonych w fabrykach.